Przejdź do głównej zawartości

Pociąg Skenna w Kanadzie, czyli malownicza podróż z Jasper na Pacyfik + konkurs!

Jedną z najcichszych i najbardziej spektakularnych podróży kolejowych na świecie może okazać się przejazd pociągiem Skenna w Kanadzie. Autor nowej książki "Around the World in 80 Trains" przedstawia Swój pogląd na temat przejazdu koleją:
Ostry zapach świeżego drewna sosnowego, ja pochylam się nad pół-otwartymi drzwiami wagonu. Zaledwie 12 mil od czasu, gdy wyruszyliśmy z Jasper w Albercie, a ja już desperacko pragnę zauważyć niedźwiedzia. Do tej pory nie udało mi się ujrzeć, jak pociąg Skeena zbliża się do południowej ściany Mount Robson, czyli najwyższego szczytu w kanadyjskich Górach Skalistych. Pokryte lodem urwiska błyszczą w blasku słońca, a wokół ich wierzchołków pojawiają się błękitne obłoki chmur.


Pochodzący z pokolonia Pierwszego Narodu Gitxsan, Skeena ma wiele pseudonimów: pasuje do pociągu który wciąż zaskakuje, ponieważ jego widoki za oknem wciąż przedstawiają inny, przepiękny krajobraz. Pieszczotliwie nazywany jest również przez ludzi dojeżdżających na codzień jako Rakieta Ruperta, jednak najczęściej używana jest jego sucha oficjalna nazwa, Pociąg Piąty. Przejazd ,,rakietą" trwa dwa dni, w celu pokonania 1 160 km drogi odzielającej park Jasper od wybrzeża Pacyfiku, z obowiązkowym noclegowania w mieście Prince George. Do połowy lat dziewięćdziesiątych Skeena działała jako służba nocna biegnąca prosto do księcia Ruperta z Jaspera. Jednak spowolnienie gospodarcze dotknęło lokalne społeczności, a burmistrzowie miast na trasie uzgodnili, że potrzebują biznesu, dochodząc do wniosku, że pociąg musi zatrzymywać się w ciągu nocy w Prince George. Pasażerowie mogli następnie zjeść kolację i znaleźć nocleg przed ponownym wejściem na pokład pociągu na śniadanie następnego dnia rano. 

 Wyjeżdżając z Jasperu trzy razy w tygodniu pociąg porusza się w kierunku północno-zachodnim wzdłuż prowincji Kolumbii Brytyjskiej, mijając Jezioro Moose i Góry Cariboo, zakręcając wokół słodkowodnych jezior obfitych w łososie, a także opuszczonego miasta. Większość fanów kolei odwiedzających Kolumbię Brytyjską ma tendencję do podróżowania droższymi kolejami, z których najpopularniejszy jest kanadyjski pociąg z Vancouver do Toronto lub luksusowy Rocky Mountaineer, którego pętla dojeżdża w skrajne głębiny kanadyjskiej dziczy co czyni go jedną z najcichszych, a także spektakularnych podróży w Ameryce. 

 Zbudowany Skenna przez Grand Trunk Pacific Railway, przewozi około 334 pasażerów tygodniowo, oferując im nie tylko możliwość fotografowania malowniczych jezior majestatycznego starego łososia, czarnych niedźwiedzi, jeleni i łysego orła, ale także zapewnia sposób na życie lokalnym mieszkańców wzdłuż trasy. Kolej zatrzymuję się na ponad 30 stacjach między Jasper i Pacyfikiem, m.in: w Telkwa, w Kitwanga, w Kwinitsa i w Vanderhoof. 

Podczas ciszy w podróży, podążam do końca pociągu, gdzie odkrywam wagon widokowy z wygodnym salonem,
książkami i bezpłatną kawą oraz herbatą. Od połowy czerwca do końca września kursuje tutaj klasa "krajoznawcza", oferująca pasażerom (płacąc za nią premię) wyłączne korzystanie z panoramicznego wagonu kopułkowego, w tym posiłki i napoje, ale przez pozostałą część roku pociąg obsługuje standardową usługę.

Zakręcając się na starej sofie, otulam dłonie wokół filiżanki miętowej herbaty i patrzę przez okno, obserwując jak para jastrzębi kłania się i nurkuje nad jeziorem rozciągniętym jak tafla niebieskiego szkła. Zostaję tu przez kilka godzin, zanim zasnę otulony widokiem gromadki niedźwiedzi.


KONKURS:
Jak obiecałem tak i też na koniec posta organizuje konkurs w zamian za to, że wytrzymaliście aż do teraz. Zadanie konkursowe jest dość łatwe. Wystarczy, że wejdziecie na konto instagramowe bloga, gdzie również pojawiła się informacja o konkursie i zaobserwujecie mój nowo powstały profil. Ja wylosuję spośród was jedną osobę, która otrzyma ode mnie podróżniczą książkę, a jaką dowiecie się na instagramie. Powodzenia.



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dunedin - najstarsza i najpiękniejsza miejscowość w Nowej Zelandii

,,Jestem w środku zimy w Dunedin na Wyspie Południowej, a po mimo wszystko słońce stoi wysoko nad horyzontem, a termomert właśnie wjechał na 10 stopni Celcjusza. Czuję, że żyję gdy patrzę na otaczające mnie pół wysepki na wodzie niczym rodem wyjęte z Avatara" Dudedin to małe miasto mogące pochwalić się zaludnieniem liczącym około 120 tysięcy mieszkańców, a także lokacją rozciągającą się wokół dziewiczego półwyspu Otago, na którym znajdują się znaczące, zagrożone populacje lwów morskich, pingwinów, fok i rzadkich ptaków, w tym jedyna na świecie kolonia albatrosów kontynentalnych. To właśnie one wraz z ze standardowo występującymi zwierzętami rutynowo zagradzają drogę przejeżdzającym pojazdom, a więc może i wam podczas przejazdu przez miasto przytrafi się drobny postój, którego zresztą serdecznie wam życzę ;) W Dunedin nikt nigdy się nie śpieszy, wręcz nie ma tam mowy o pośpiechu i stresie, a miejscowi mają na tyle czasu, by oprócz okazałej życzliwości, pokazać turystom całe...

Noc w mrocznym lesie z hobitami!

Już czwarty dzień wyjazdu ... Jak ten czas szybko leci. Dlatego nie ma co marnować czasu i dzisiaj wieczorem postanowiliśmy skorzystać z mrocznej nocy w wiosce hobitów. Z centrum Ustronia jechaliśmy tam około godzinę z hakiem przez drogi dookoła porośnięte lasami. Jeżeli chodzi o wioske hobitów, to położona jest na wsi wśród pól, a dookoła są nieliczne domki, zazwyczaj rzadko rozmieszczone. To właśnie tam rozpoczęła się nasza ,,wieczorna" przygoda. Zaczęło się od niewinnych konurencji takich jak rzucanie balonem z wodą, walka workami czy wyścigi w chodzeniu z nartami na nogach. Bylo wiele zabawy, a niestety jeszcze więcej wody ;). Nie było mocnego, który nie był by mokry. Po rywalizacjach przeszliśmy do niewielkiej chatki, w której przez małe szkiełko oglądaliśmy makiety związane z filmem Hobit prezentujące miejsca rozgrywania scen wykonane przez studentów plastyki. Po tym trochę mieliśmy wolnego czasu no i ... zaczeło się. Cała przygoda rozpoczeła się od wytłumaczenia fabuły film...

Średniowieczny zamek w pobliżu Rzymu, który stał się hostelem

Zasłony naszego pokoju wieją na wietrze, tworząc idealny widok na pobliskie musujące Morze Śródziemne. Po południowe  promienie słoneczne padają na nasze miękkie łóżko, gdy my po sytym posiłku stoimy przy sporym oknie, ukazującym skalisty brzeg i nie zakłucalnie prostoliniową, piaszczystą plażę.  Takich przyjemności doznamy w obecnie pięciogwiazdkowym hotelu, niegdyś  XIV-wiecznym zamku położonym 50 kilometrów od Rzymu otworzonym zeszłego lata w Castello di Santa Severa przez rząd regionalny Lacjum.  W standardowym stylu hostelu docieramy pieszo, spacerując 15 minut od maleńkiej stacji kolejowej Santa Severa, gdzie godzinny przejazd kosztuje nas 5 euro w jedną stronę ze stacji Termini w Rzymie.  Wkrótce odkrywamy, że to coś więcej niż tylko zamek, a tym bardziej hostel;  to cała średniowieczna wioska z domami, warsztatami, dziedzińcami oraz dwoma kościołami w pełni otoczona murami i morzem śródziemnym z trzech stron. Przez stulecia osada była własnością...