Przejdź do głównej zawartości

Kino 9D, czyli jeszcze wieksza technologia

Pod sam koniec wyjazdu postanowiłem skorzystać z łebskiej atrakcji, ktora zainspirowała mnie już podczas pierwszej wyprawy do miasta. Mianowicie kino 9D. Widziałem już kina 7D i w dodatku byłem w nich nieraz, głownie w Kołobrzegu, w ktorym nadzwyczajne kina można spotkać niemal na każdej ulicy. Wtedy to było coś ,,a co dopiero 9D"? Pomyślalem i zakupiłem bilet na około 6 minutowy seans za 15 złotych. Cena nawet przyzwoita, jak na to co czekalo mnie na filmie. Ja osobiście wybrałem skok ze spadochronu i nie żałuje, choć do wyboru miałem trzydzieści kuszących filmów. Niesamowite doznania przeżywałem w okularach VR, siedząc w fotelach niczym z Jurrasic World. Dla tych ktorzy nie znają kultowego filmu, wytłumacze że fotele te są kształtu jajowatego z dziurą z przodu, zresztą tak jak na zdjęciu ;)



W dodatku fotele poruszają się, co w skoku ze spadochronu znacząco bylo wyczuwalne. Niestety ze względu na rozmiar siedzisk, poruszały się dość slabo, ale zawsze coś ;) Po za tym, między nogami znajduje się długa rurka która obracając się daje efekt wody, szczurów czy skały w ktorą kilka razy podczas seansu uderzylem (oczywiście wirtualnie, ale i tak było dosć wiarygodnie). Ale to nie koniec udogodnien unowoczesnionego kina. W dodatku (to również było znacząco wyczuwalne podczas seansu) na twarz wieje delikatny wietrzyk, dający jeszcze bardziej możliwosć wczucia się w fabułe filmu. Dobrym pomyslem w kinie jest rownież zamontowanie po obu stronach głosników skierowanych w strone ucha, co daje bardzo skutecznie realny efekt dźwięku. Jeżeli chodzi o sam film to był on w dość dobrej jakości (jak na VR) oraz dawał możliwosć bardzo mocnego wczucia się  w role bohatera spadajacego z samolotu na ziemie, na której szalała wojna. Dla tych którzy kino kojarzy się z zawirowaniami w glowie, to napewno nie kino 9D. Tu po seansie pozostają jedynie wspomnienia, no i ... chłudszy portwel. Narka ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dunedin - najstarsza i najpiękniejsza miejscowość w Nowej Zelandii

,,Jestem w środku zimy w Dunedin na Wyspie Południowej, a po mimo wszystko słońce stoi wysoko nad horyzontem, a termomert właśnie wjechał na 10 stopni Celcjusza. Czuję, że żyję gdy patrzę na otaczające mnie pół wysepki na wodzie niczym rodem wyjęte z Avatara" Dudedin to małe miasto mogące pochwalić się zaludnieniem liczącym około 120 tysięcy mieszkańców, a także lokacją rozciągającą się wokół dziewiczego półwyspu Otago, na którym znajdują się znaczące, zagrożone populacje lwów morskich, pingwinów, fok i rzadkich ptaków, w tym jedyna na świecie kolonia albatrosów kontynentalnych. To właśnie one wraz z ze standardowo występującymi zwierzętami rutynowo zagradzają drogę przejeżdzającym pojazdom, a więc może i wam podczas przejazdu przez miasto przytrafi się drobny postój, którego zresztą serdecznie wam życzę ;) W Dunedin nikt nigdy się nie śpieszy, wręcz nie ma tam mowy o pośpiechu i stresie, a miejscowi mają na tyle czasu, by oprócz okazałej życzliwości, pokazać turystom całe...

Noc w mrocznym lesie z hobitami!

Już czwarty dzień wyjazdu ... Jak ten czas szybko leci. Dlatego nie ma co marnować czasu i dzisiaj wieczorem postanowiliśmy skorzystać z mrocznej nocy w wiosce hobitów. Z centrum Ustronia jechaliśmy tam około godzinę z hakiem przez drogi dookoła porośnięte lasami. Jeżeli chodzi o wioske hobitów, to położona jest na wsi wśród pól, a dookoła są nieliczne domki, zazwyczaj rzadko rozmieszczone. To właśnie tam rozpoczęła się nasza ,,wieczorna" przygoda. Zaczęło się od niewinnych konurencji takich jak rzucanie balonem z wodą, walka workami czy wyścigi w chodzeniu z nartami na nogach. Bylo wiele zabawy, a niestety jeszcze więcej wody ;). Nie było mocnego, który nie był by mokry. Po rywalizacjach przeszliśmy do niewielkiej chatki, w której przez małe szkiełko oglądaliśmy makiety związane z filmem Hobit prezentujące miejsca rozgrywania scen wykonane przez studentów plastyki. Po tym trochę mieliśmy wolnego czasu no i ... zaczeło się. Cała przygoda rozpoczeła się od wytłumaczenia fabuły film...

Średniowieczny zamek w pobliżu Rzymu, który stał się hostelem

Zasłony naszego pokoju wieją na wietrze, tworząc idealny widok na pobliskie musujące Morze Śródziemne. Po południowe  promienie słoneczne padają na nasze miękkie łóżko, gdy my po sytym posiłku stoimy przy sporym oknie, ukazującym skalisty brzeg i nie zakłucalnie prostoliniową, piaszczystą plażę.  Takich przyjemności doznamy w obecnie pięciogwiazdkowym hotelu, niegdyś  XIV-wiecznym zamku położonym 50 kilometrów od Rzymu otworzonym zeszłego lata w Castello di Santa Severa przez rząd regionalny Lacjum.  W standardowym stylu hostelu docieramy pieszo, spacerując 15 minut od maleńkiej stacji kolejowej Santa Severa, gdzie godzinny przejazd kosztuje nas 5 euro w jedną stronę ze stacji Termini w Rzymie.  Wkrótce odkrywamy, że to coś więcej niż tylko zamek, a tym bardziej hostel;  to cała średniowieczna wioska z domami, warsztatami, dziedzińcami oraz dwoma kościołami w pełni otoczona murami i morzem śródziemnym z trzech stron. Przez stulecia osada była własnością...