Przejdź do głównej zawartości

Dżungla, pustynia, woda i Antaktyda. Wszystko w gdańskim zoo!

Tak jak obiecałem w wczorajszym poście, po zwiedzaniu stadionu udaliśmy się do gdańskiego zoo. Zaczęło się już nawet przed wejściem, po część zwierząt zauważalnych jest z ulicy. Myśle, że robi to sporą reklame, bo szczerze mówiąc, gdyby moim celem nie było wlaśnie zoo, to i tak skusiłbym się na wycieczke do parku zoologii. Przy kasach nie było już tak wesoło, gdy czekaliśmy około pół godziny, tym bardziej, że gonił nas czas, bo było już południe. Rozpoczeliśmy od dość dziwnego zjawiska jakim były foki bez ... wody, ale być może była to chwilowa wpadka. Następbie widzieliśmy hipopotama, słonie, lwy, obiad ;), tygrysy, wielbłądy, lamy oraz wiele ptaków, które miały również ogromną klatkę. Szczerze mówiąc, jeżeli bym do niej wszedł, mógłbym się nawet poczuć jak w dżungli. Najbardziej jednak zafascynowały mnie małpy, których wybieg wkopany był w ziemie z wielką skałą na środku. Wszystko ogrodzone jest szklanym ogrodzeniem, aby dzieci nie chciały poznać pałpiszona z bliska ;) Tutaj jeszcze powróciłbym do lwów, które podobnie jak w środowisku naturalnym, są królami zoo. Mają przeolbrzymi wybiek, co niestety dla zwiedzających jest sporym minusem, ponieważ gdy ,,król" przysiądzie na środku, nie ma szans, aby go zobaczyć. Dalej był równie spory wybieg tyle, że kilkunastu zwierząt sahary. Były tam żyrafy i zebry, które jakby zaraz po lwach, były główną atrakcją. Zwiedzać zoo, by można jeszcze wiele dłużej, ale niestety ,,czas nas gonił". Pisać o nim również można by godzinami, ale ja nie mam na to czasu. W końcu jutro wyjazd ;(
No i dokładka zdjęc ;)














Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dunedin - najstarsza i najpiękniejsza miejscowość w Nowej Zelandii

,,Jestem w środku zimy w Dunedin na Wyspie Południowej, a po mimo wszystko słońce stoi wysoko nad horyzontem, a termomert właśnie wjechał na 10 stopni Celcjusza. Czuję, że żyję gdy patrzę na otaczające mnie pół wysepki na wodzie niczym rodem wyjęte z Avatara" Dudedin to małe miasto mogące pochwalić się zaludnieniem liczącym około 120 tysięcy mieszkańców, a także lokacją rozciągającą się wokół dziewiczego półwyspu Otago, na którym znajdują się znaczące, zagrożone populacje lwów morskich, pingwinów, fok i rzadkich ptaków, w tym jedyna na świecie kolonia albatrosów kontynentalnych. To właśnie one wraz z ze standardowo występującymi zwierzętami rutynowo zagradzają drogę przejeżdzającym pojazdom, a więc może i wam podczas przejazdu przez miasto przytrafi się drobny postój, którego zresztą serdecznie wam życzę ;) W Dunedin nikt nigdy się nie śpieszy, wręcz nie ma tam mowy o pośpiechu i stresie, a miejscowi mają na tyle czasu, by oprócz okazałej życzliwości, pokazać turystom całe...

Noc w mrocznym lesie z hobitami!

Już czwarty dzień wyjazdu ... Jak ten czas szybko leci. Dlatego nie ma co marnować czasu i dzisiaj wieczorem postanowiliśmy skorzystać z mrocznej nocy w wiosce hobitów. Z centrum Ustronia jechaliśmy tam około godzinę z hakiem przez drogi dookoła porośnięte lasami. Jeżeli chodzi o wioske hobitów, to położona jest na wsi wśród pól, a dookoła są nieliczne domki, zazwyczaj rzadko rozmieszczone. To właśnie tam rozpoczęła się nasza ,,wieczorna" przygoda. Zaczęło się od niewinnych konurencji takich jak rzucanie balonem z wodą, walka workami czy wyścigi w chodzeniu z nartami na nogach. Bylo wiele zabawy, a niestety jeszcze więcej wody ;). Nie było mocnego, który nie był by mokry. Po rywalizacjach przeszliśmy do niewielkiej chatki, w której przez małe szkiełko oglądaliśmy makiety związane z filmem Hobit prezentujące miejsca rozgrywania scen wykonane przez studentów plastyki. Po tym trochę mieliśmy wolnego czasu no i ... zaczeło się. Cała przygoda rozpoczeła się od wytłumaczenia fabuły film...

Średniowieczny zamek w pobliżu Rzymu, który stał się hostelem

Zasłony naszego pokoju wieją na wietrze, tworząc idealny widok na pobliskie musujące Morze Śródziemne. Po południowe  promienie słoneczne padają na nasze miękkie łóżko, gdy my po sytym posiłku stoimy przy sporym oknie, ukazującym skalisty brzeg i nie zakłucalnie prostoliniową, piaszczystą plażę.  Takich przyjemności doznamy w obecnie pięciogwiazdkowym hotelu, niegdyś  XIV-wiecznym zamku położonym 50 kilometrów od Rzymu otworzonym zeszłego lata w Castello di Santa Severa przez rząd regionalny Lacjum.  W standardowym stylu hostelu docieramy pieszo, spacerując 15 minut od maleńkiej stacji kolejowej Santa Severa, gdzie godzinny przejazd kosztuje nas 5 euro w jedną stronę ze stacji Termini w Rzymie.  Wkrótce odkrywamy, że to coś więcej niż tylko zamek, a tym bardziej hostel;  to cała średniowieczna wioska z domami, warsztatami, dziedzińcami oraz dwoma kościołami w pełni otoczona murami i morzem śródziemnym z trzech stron. Przez stulecia osada była własnością...