Przejdź do głównej zawartości

Dobra to już na obiad, a tu nagle ...

Ruchome piaski o których możecie przeczytać w rannej relacji:
https://whereismati.blogspot.com/2018/06/polska-wyspa-jurrasic-world-magiczne.html?m=1

Były po prostu niesamowite. Ludzie twierdzą, że wakacje w Polsce to głupota, ja również tak twierdziłem. Po tym jak je zobaczyłem uznaje że w kraju wakacje są najlepsze. One po prostu mnie zauroczyły. Piekno, pięknem, ale z tego wszystkiego zapomnielismy o obiedzie 😅. Niestety było już zapóźno na obiad hotelowy, dlatego przez całą powrotną drogę rozmyślaliśmy gdzie tu się pożywić. Smutek odszedł w las (dosłownie) gdy czekając na przesiadkę do drugiego meleksa zauważyliśmy w głębi pola to


Wieża widokowa, którą polecam każdemu który będzie wracał z ruchomych piasków.
,,A tam po co mi obiad? Najadlem się wrażeniami z wydm" pomyślałem i totalnie olewając czekającego kierowce meleksa, poszliśmi na dalsze zwiedzanie. Początek nie byl zaciekawy, gdy z góry jak stado krów, które widzieliśmy przedwczoraj, schodziła niemiecka wycieczka. Cala wieża się trzęsła, jak by właśnie było małe trzęsienie ziemi i będąc już na drugim piętrze, zmuszony byłem zejść, wiecie, dla bezpieczeństwa. Schodzenie w góre i w dół, jednak opłaciło się. Na samej górze widoki na morze, polne bagnowiska oraz jakiś dom edukacyjny były niewiele gorsze niż te na wydmach. Może nie odwzorowują tego idealnie zdjęcia, ale zobaczcie sami, kolejna dostawa fotek ;)







Koło wieży, jakby z tego samego drewna wybudowano w skali 1:3, albo i jeszcze mniejszej, helowskie molo. Tutaj, jako ciekawostke moge jeszcze dodać, że z molo startowała łódka, którą również doplynąc można na ruchome piaski. A z molo również pare fotek do kolekcji ;)



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dunedin - najstarsza i najpiękniejsza miejscowość w Nowej Zelandii

,,Jestem w środku zimy w Dunedin na Wyspie Południowej, a po mimo wszystko słońce stoi wysoko nad horyzontem, a termomert właśnie wjechał na 10 stopni Celcjusza. Czuję, że żyję gdy patrzę na otaczające mnie pół wysepki na wodzie niczym rodem wyjęte z Avatara" Dudedin to małe miasto mogące pochwalić się zaludnieniem liczącym około 120 tysięcy mieszkańców, a także lokacją rozciągającą się wokół dziewiczego półwyspu Otago, na którym znajdują się znaczące, zagrożone populacje lwów morskich, pingwinów, fok i rzadkich ptaków, w tym jedyna na świecie kolonia albatrosów kontynentalnych. To właśnie one wraz z ze standardowo występującymi zwierzętami rutynowo zagradzają drogę przejeżdzającym pojazdom, a więc może i wam podczas przejazdu przez miasto przytrafi się drobny postój, którego zresztą serdecznie wam życzę ;) W Dunedin nikt nigdy się nie śpieszy, wręcz nie ma tam mowy o pośpiechu i stresie, a miejscowi mają na tyle czasu, by oprócz okazałej życzliwości, pokazać turystom całe...

Noc w mrocznym lesie z hobitami!

Już czwarty dzień wyjazdu ... Jak ten czas szybko leci. Dlatego nie ma co marnować czasu i dzisiaj wieczorem postanowiliśmy skorzystać z mrocznej nocy w wiosce hobitów. Z centrum Ustronia jechaliśmy tam około godzinę z hakiem przez drogi dookoła porośnięte lasami. Jeżeli chodzi o wioske hobitów, to położona jest na wsi wśród pól, a dookoła są nieliczne domki, zazwyczaj rzadko rozmieszczone. To właśnie tam rozpoczęła się nasza ,,wieczorna" przygoda. Zaczęło się od niewinnych konurencji takich jak rzucanie balonem z wodą, walka workami czy wyścigi w chodzeniu z nartami na nogach. Bylo wiele zabawy, a niestety jeszcze więcej wody ;). Nie było mocnego, który nie był by mokry. Po rywalizacjach przeszliśmy do niewielkiej chatki, w której przez małe szkiełko oglądaliśmy makiety związane z filmem Hobit prezentujące miejsca rozgrywania scen wykonane przez studentów plastyki. Po tym trochę mieliśmy wolnego czasu no i ... zaczeło się. Cała przygoda rozpoczeła się od wytłumaczenia fabuły film...

Średniowieczny zamek w pobliżu Rzymu, który stał się hostelem

Zasłony naszego pokoju wieją na wietrze, tworząc idealny widok na pobliskie musujące Morze Śródziemne. Po południowe  promienie słoneczne padają na nasze miękkie łóżko, gdy my po sytym posiłku stoimy przy sporym oknie, ukazującym skalisty brzeg i nie zakłucalnie prostoliniową, piaszczystą plażę.  Takich przyjemności doznamy w obecnie pięciogwiazdkowym hotelu, niegdyś  XIV-wiecznym zamku położonym 50 kilometrów od Rzymu otworzonym zeszłego lata w Castello di Santa Severa przez rząd regionalny Lacjum.  W standardowym stylu hostelu docieramy pieszo, spacerując 15 minut od maleńkiej stacji kolejowej Santa Severa, gdzie godzinny przejazd kosztuje nas 5 euro w jedną stronę ze stacji Termini w Rzymie.  Wkrótce odkrywamy, że to coś więcej niż tylko zamek, a tym bardziej hostel;  to cała średniowieczna wioska z domami, warsztatami, dziedzińcami oraz dwoma kościołami w pełni otoczona murami i morzem śródziemnym z trzech stron. Przez stulecia osada była własnością...