Przejdź do głównej zawartości

Czas na podbój Lemborka, a na powrocie ...

Z dnia na dzien, czas wypoczynku w Łebie dobiega końca. Z tego powodu nie ma co czekać i czas na główną atrakcję. Dziś wyjeżdzam do Lemborga, tego do którego nie mogłem dotrzeć z powodu zaciekawienia oszukaną dziką plażą.
Na samym początku wyjazdu do Lemborga spotkala nas smutna niespodzianka. A mianowicie okazalo się, że zamek krzyżacki, który był głównym celem naszego wyjazdu nie jest dostępny zwiedzającym. Z jakiego powodu? Z powodu małego zaibteresowania zabytkiem, utworzono w nim Lemborski sąd. Choć nie widziałem go nigdy od środka, wydaje mi się, że przez to, zamek może mniej przypominać to, co powinien przypominać, jak zresztą wiele rzeczy ;) Dla pocieszenia powiem, że i tak dawna siedziba krzyżaków z zewnątrz zawiodła moje oczekiwania. Teoretycznie po tym, nie wiedzieliśmy już co ze soba robić. Mogło by się wydawać, że przyjechaliśmy tu tylko do zamku, a tak naprawde po prostu nie mielismy planu ;( Postanowiliśmy wejść do Lemborskiego muzeum, mając nadzieję że choć tam zaznamy nieco krzyżackich informacji. Jak się okazało i to nie bylo nam pisane. Strefa zwiedzania była niedostępna z powodu ... a no właśnie nieokreślonego. Na szczęście, jakby w zamian za darmo, obejrzeliśmy film o histori miasta w ... piwnicy. Choć większości historia przypomina szkołe, to ta była przedstawiona w prosty i współczesny sposob. Najpierw przedstawiono ogólnie plan całego miasta, a później opisywano jego poszcególne elementy. Film trwał około dwudziestu minut i zakończył się ogólnym podsumowaniem. Po seansie niewiedzieliśmy co ze sobą zrobić. Byliśmy nieco zawiedzeni tym niby pięknie zabytkowym mieście. Udaliśmy się między jakieś wieże i mury wybudowane w stylu gotyckim. To również nas niezainspirowało. Były stare, popękane, a odzielającą je ulicą co chwila przejeżdzały auta. Całe Lemborskie miasto stało się bardziej użytecznie niż turystyczne. Szkoda, bo to jest piękna zabudowa wykorzystana przez ludzką chciwość. Jednak pare fajnych fotek udalo się zrobić ;)
















Zawiedzeni wracaliśmy do domu, nie wiedząc że to nie koniec zwiedzania. Jechalismy za Mercedesem na niemieckich rejestracjach prostą drogą, gdy wtem obcokrajowiec skręcił w polną, zarośniętą uliczkę. Z początku wyśmialiśmy jego poczynanie, sądzac, że skręcił do naturalnego Toi Toi ;) Po chwili jednak widząc jego nastepców, sami z ciekawosci pojechaliśmy za turystami. Po dwóch kilometrach drogi dojechalismy do dosć zatłoczonego parkingu, obok którego restauracja hucznie przygotowywala strefe kibica na mundial. No i wtedy okazalo się, gdzie ciekawość nas doprowadzila. Do latarni, która niby kryła się sto metrów za lasem. Czemu niby, bo w rzeczywistości odległosc wynosiła około dziesięc razy więcej niż ta zapewniana przez turystów. W dodatku całą trasę przemierza się ... pod góre. Było to dosć męczące, ale jak zwykle ... opłacalne. Zresztą sami zobaczcie.




Na góre latarni nie weszliśmy, ponieważ sprzedawca biletów niespodziewanie zaginął. Kolejna atrakcja do kolekcji która nie była nam pisana ;( Chciałbym jeszcze przypomnieć, że wakacje w Łebie dobiegają niedługo końca i upewnijcie sie, czy napewno wszystkie czytaliście, bo warto ;) Narka podróżnicy ;)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Dunedin - najstarsza i najpiękniejsza miejscowość w Nowej Zelandii

,,Jestem w środku zimy w Dunedin na Wyspie Południowej, a po mimo wszystko słońce stoi wysoko nad horyzontem, a termomert właśnie wjechał na 10 stopni Celcjusza. Czuję, że żyję gdy patrzę na otaczające mnie pół wysepki na wodzie niczym rodem wyjęte z Avatara" Dudedin to małe miasto mogące pochwalić się zaludnieniem liczącym około 120 tysięcy mieszkańców, a także lokacją rozciągającą się wokół dziewiczego półwyspu Otago, na którym znajdują się znaczące, zagrożone populacje lwów morskich, pingwinów, fok i rzadkich ptaków, w tym jedyna na świecie kolonia albatrosów kontynentalnych. To właśnie one wraz z ze standardowo występującymi zwierzętami rutynowo zagradzają drogę przejeżdzającym pojazdom, a więc może i wam podczas przejazdu przez miasto przytrafi się drobny postój, którego zresztą serdecznie wam życzę ;) W Dunedin nikt nigdy się nie śpieszy, wręcz nie ma tam mowy o pośpiechu i stresie, a miejscowi mają na tyle czasu, by oprócz okazałej życzliwości, pokazać turystom całe...

Noc w mrocznym lesie z hobitami!

Już czwarty dzień wyjazdu ... Jak ten czas szybko leci. Dlatego nie ma co marnować czasu i dzisiaj wieczorem postanowiliśmy skorzystać z mrocznej nocy w wiosce hobitów. Z centrum Ustronia jechaliśmy tam około godzinę z hakiem przez drogi dookoła porośnięte lasami. Jeżeli chodzi o wioske hobitów, to położona jest na wsi wśród pól, a dookoła są nieliczne domki, zazwyczaj rzadko rozmieszczone. To właśnie tam rozpoczęła się nasza ,,wieczorna" przygoda. Zaczęło się od niewinnych konurencji takich jak rzucanie balonem z wodą, walka workami czy wyścigi w chodzeniu z nartami na nogach. Bylo wiele zabawy, a niestety jeszcze więcej wody ;). Nie było mocnego, który nie był by mokry. Po rywalizacjach przeszliśmy do niewielkiej chatki, w której przez małe szkiełko oglądaliśmy makiety związane z filmem Hobit prezentujące miejsca rozgrywania scen wykonane przez studentów plastyki. Po tym trochę mieliśmy wolnego czasu no i ... zaczeło się. Cała przygoda rozpoczeła się od wytłumaczenia fabuły film...

Średniowieczny zamek w pobliżu Rzymu, który stał się hostelem

Zasłony naszego pokoju wieją na wietrze, tworząc idealny widok na pobliskie musujące Morze Śródziemne. Po południowe  promienie słoneczne padają na nasze miękkie łóżko, gdy my po sytym posiłku stoimy przy sporym oknie, ukazującym skalisty brzeg i nie zakłucalnie prostoliniową, piaszczystą plażę.  Takich przyjemności doznamy w obecnie pięciogwiazdkowym hotelu, niegdyś  XIV-wiecznym zamku położonym 50 kilometrów od Rzymu otworzonym zeszłego lata w Castello di Santa Severa przez rząd regionalny Lacjum.  W standardowym stylu hostelu docieramy pieszo, spacerując 15 minut od maleńkiej stacji kolejowej Santa Severa, gdzie godzinny przejazd kosztuje nas 5 euro w jedną stronę ze stacji Termini w Rzymie.  Wkrótce odkrywamy, że to coś więcej niż tylko zamek, a tym bardziej hostel;  to cała średniowieczna wioska z domami, warsztatami, dziedzińcami oraz dwoma kościołami w pełni otoczona murami i morzem śródziemnym z trzech stron. Przez stulecia osada była własnością...